wtorek, 4 listopada 2014

Nauka chodzenia na smyczy

Wśród wielu zdarzeń i sytuacji, które mogą „wysadzić w powietrze” organizację życia w domu, poczesne miejsce zajmuje... niewybiegany młody labrador.
Chwila mojej „słabości” i łąkowych szaleństw Misia z kolegami, zaowocowały nawrotem ledwo zaleczonej kontuzji.
W efekcie okres obowiązkowego chodzenia na smyczy przedłużył nam się do połowy listopada. Nam – bo kiedy Misio jest podpięty do jednego końca linki, ja automatycznie jestem na drugim!
Sposobem na uniknięcie niekontrolowanej erupcji wulkanu energii "niedysponowanego" psa, są częste, krótkie spacery. Nawet jeśli wymaga to rewolucji planu dnia opiekuna.
Postanowiłam wykorzystać przymusowe okoliczności, do powtórki podstaw "dobrych manier" podczas przechadzek na smyczy.
Podczas pierwszych miesięcy układania pieska, solidnie odrobiliśmy lekcje nauki chodzenia przy nodze. Moim celem było wychowanie szczeniaka na przyjemnego i bezpiecznego towarzysza spaceru, a nie wydajne i zdeterminowane „zwierzę pociągowe”.
Bardzo pomogły nam ćwiczenia z psiego przedszkola – przyzwyczajenie szczeniaka, że bliskie sąsiedztwo łydki pani jest najlepszym miejscem na dreptanie. Nigdzie indziej smakołyk tak często nie wędruje do pyszczka! Ten nawyk codziennie utrwalaliśmy zarówno podczas osiedlowych przechadzek, jak na leśnych ścieżkach.
Sporo bezcennej dla posiadacza psa wiedzy, również dotyczącej nauki chodzenia na smyczy, znalazłam w książce Pameli Dennison „Pozytywne szkolenie psów”. Nagradzanie pieska za pożądane zachowania podczas każdego spaceru, z czasem zaowocowało spokojnym marszem przy nodze. Przynajmniej – przez większość trasy :)
Z czasem nieco „osiedliśmy na laurach”. Codzienne leśne wyprawy pozwalały ograniczyć pozostałe wyjścia do dwóch - trzech relatywnie krótkich przechadzek po osiedlu. Przestałam też obowiązkowo wypełniać kieszenie motywacyjnymi smakołykami...
Tymczasem zaczęły się zmieniać reakcje pieska związane z dojrzewaniem i nowymi zainteresowaniami.
W efekcie, raz na kilka spacerów, zaczęły nam się przydarzać „incydenty”. Głownie polegające na próbie wyrwania się do innego psa. Ale czasem również na silniejszym pociągnięciu w stronę interesująco pachnącego trawniczka...
Kiedy w odstępie kilku dni, Misio dwukrotnie wyrwał mi smycz z ręki, uznałam, że nie ma na co czekać. Każdy kolejny „sukces” utrwala w łebku labradora świadomość, że do naprawdę interesującego obiektu, można się „urwać” na kilka chwil.
Obecna waga Misia nie odbiega znacząco od mojej, więc nagłe i silne szarpnięcie, przechyla szalę „zwycięstwa” na stronę mięśniaka na czterech łapach. I nawet jeśli pies „zapomina się” tylko raz na jakiś czas, to konsekwencje mogą być nieodwracalne.
Może więc trudny okres rekonwalescencji okaże się bardzo przydatny?
Wróciliśmy do większej interakcji na spacerach - komendy głosem, zmiany kierunków, nagradzanie natychmiastowej reakcji smakołykiem. A także, do chodzenia z... halterem.
O naszych doświadczeniach z tym wynalazkiem napiszę następnym razem!

6 komentarzy:

  1. Joanno, czy mogłabyś dokładniej opisać ćwiczenia spokojnego chodzenia na smyczy? Mój goldi praktycznie nie przestaje ciągnąć. Ma 2 lata i bardzo dużo siły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Darku, nie znam dokładnie Waszej sytuacji, jakie macie doświadczenia, jak często, z kim i w jakim terenie pies chodzi na spacer, czy i jak był szkolony, jak powstał jego nawyk ciągnięcia. Jeśli chcesz rozwiązać problem, zadziałaj wielotorowo:
      1. Pracuj nad relacjami z psem - n.p. jeśli masz do dyspozycji ogród / ogrodzony teren możecie bez stresu "bawić się" w chodzenie na smyczy. Niech goldi zorientuje się, że najfaniej jest tam, gdzie Ty jesteś - przysmaki, dobra zabawa, pieszczoty - to, co najbardziej lubi!
      2. Zorientuj się, czy w Twojej okolicy odbywają się szkolenia dla psów, pogadaj z trenerem i uczestnikami. Bezpośrednia obserwacja zachowania zwierzaka przez doświadczoną osobę pozwoli dobrać odpowiedni zestaw ćwiczeń i - co ważne - Ty nabierzesz wprawy w swojej roli :)
      3. Naprawdę polecam wspomnianą wcześniej książkę Pameli Dennison. Znajdziesz tam mnóstwo informacji, które zaprocentują w pracy (i przyjaźni) z psem.
      4. Jeśli zachowania Twojego psa prowadzą do niebezpiecznych sytuacji, oprócz wymienionych działań, zastosuj doraźną pomoc - na przykład halter, którego działanie opiszę dokładniej w kolejnym poście. Jednak "patenty" to nie docelowe rozwiązanie, lecz przejściowa pomoc w treningu.
      W najbliższym czasie opiszę dokładniej ćwiczenia, jakie robiliśmy z Misiem. Na pewno łatwiej pracuje się ze szczeniakiem niż z dużym i silnym psem, który ma wyrobione nawyki. Niemniej golen - dwulatek to jeszcze młodzian:) Powodzenia!

      Usuń
  2. W jakim celu stosuje się halter?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie - aby zapobiec skutkom silnego pociągnięcia przez psa. Więcej o pracy z halterem napiszę w kolejnym poście.

      Usuń
  3. Fajnie piszesz o życiu z psem, dobrze się to czyta. serio!
    Julka pytała o halter - warto by inni użytkowniki wiedzieli - że halter nie jest dobry dla każdego psa ciągnącego na smyczy - wiele psów bardzo źle reaguje na halter - a dla bardzo energicznych i nieprzewidywalnych psów halter może byc niebezpieczny, bo mogą sobie coś złego zrobic w szyję. Zamiast haltera można też rozważysz szelki zapinane z przodu.

    Pozdrawiam
    Michał
    http://www.szkola-doberman.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, dziękuję za komplement literacki i witam Cię na blogu :)
      Co do haltera - jak najbardziej uważam, że żaden pomocniczy patent nie jest uniwersalny i nie można go stosować dla każdego psa i w każdych okolicznościach. Nie zastąpi również szkolenia i pracy nad relacjami z psem - o czym wspomniałam też odpowiadając na komentarz Darka.
      Wkrótce opiszę dokładniej (może nawet dołączę film :) w jaki sposób i w jakim celu wykorzystujemy halter podczas ćwiczeń z Misiem.
      Na koniec mam prośbę o nie umieszczanie bezpośredniego linka do swojej strony (czy artykułu) w komentarzu. Zainteresowana Twoim wpisem kliknęłam w awatar i znalazłam informacje w profilu - taka forma informowania o swoich treściach jest ok:)
      Może wymienimy się artykułami gościnnymi? Moich czytelników (a szczególnie drobne właścicielki dużych psów :-) na pewno zainteresują Twoje doświadczenia z wykorzystaniem szelek zapinanych z przodu.
      Misio zawsze przekazuje mi korespondencję z adresu Misio@demolabek.pl

      Usuń

Jeśli chcesz się podpisać tylko imieniem lub nickiem - wybierz
Komentarz jako: Nazwa/adres URL
Możesz wpisać tylko nazwę (np. imię)