piątek, 26 września 2014

W domu pieski się (nie) nudzą

Mieliśmy z Misiem szalony miesiąc. Dla mnie oznaczało to maraton przy komputerze. A dla pieska - przyśpieszony kurs przetrwania z wiecznie zajętą panią. Wprawdzie codzienne spacery odbywaliśmy
w pełnym wymiarze, ale w domu zamieniałam się
w... skamienielinę. A troskliwy piesek ze wszystkich sił starał się mnie trochę rozruszać.
Misio ma swój pogląd na to, kiedy jestem NAPRAWDĘ zajęta. Zmywanie, pranie, odkurzanie i wszelkie porządki – prawdziwa praca związana jest z ruchem! Ale żeby siedzenie z laptopem na kolanach było ważniejsze niż przeciąganie linki? Albo rzucanie piłeczki?
Rozmiar ma znaczenie!



Akceptacja niepojętego wymagała czasu na przemyślenia. A najlepiej myśli się... przy dużej kości.



Odrobina niezależności ma też swoje dobre strony. Wreszcie można dokładnie zwiedzić pralkę, poćwiczyć skoki do wanny i skubnąć jabłko z blatu w kuchni. Oczywiście - polskie jabłko :)
Polskie jabłko
Nic nie zrobiłem
W razie wpadki trzeba tylko pamiętać
o „maślanych” oczach i zmarszczeniu noska.
Albo schować się pod stołem.
Koniec pracy!
Każdy pies dbający o swojego przyjaciela wie, że nadmiar pracy grozi szkodliwym dla zdrowia przedawkowaniem. Akcja ratunkowa wymaga poświęceń – nawet położenia własnego łebka na klawiaturze! A jeśli to nie wystarcza, to łebka i... zabawki.